Lew na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej. Sympatyczny, trochę jak kot. Na własny użytek nazywam go Prawym Lwem Syjonu. Ma też bliźniaka odwróconego w drugą stronę, który w mojej nomenklaturze jest Lewym Lwem Syjonu. Znam obydwa te lwy od dziecka, bo w latach 60-tych, po drodze do szkoły, zaglądałem do zamkniętej i niszczejącej wówczas synagogi. Brakowało mi tam mężczyzn w chałatach i kobiet w babińcu. Wyobrażałem sobie, co oni czuli i jak mogli wyglądać? Wtedy nie wiedziałem jeszcze dokładnie, jak losy mojej rodziny i sąsiadów były z nimi związane. Fot. MN |
Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej. Pięknie odrestaurowana przez miejscowe społeczeństwo i UE Czyli też przez nas, bo pamiętamy, że "pomoc UE", to po prostu kredyt, lichwa i to nie zawsze korzystna dla Polski Fot. MN |
A ten ubogi, przywieziony "z gór" i złożony od nowa, w latach 50-tych domek, to była wiejska Szkoła Podstawowa w Morzychnie. Mieszkałem tu przez pierwszych 16 lat życia, bo moja mama była tam nauczycielką i dyrektorem. Stodoła, w której państwo Kostkowie ukrywali Żydów była 30 metrów na prawo od budynku szkoły. W tej chwili tej stodoły już nie ma, bo została rozebrana i nie mam żadnych jej zdjęć. A powinno tu być Muzeum Bohaterstwa Narodu Polskiego !!! Nikt o to niestety nie zadbał. I ku zmartwieniu róznych żądnych kasy kłamczuszków: Grossów i Bikontów oraz Tokarczuków i Michników muszę dodać, że nikt, oprócz Niemców, u nas Żydów w stodołach nie palił. Fot. MN |
![]() |
Dyplom instytutu Jad Waszem ( יד ושם). Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu przyznał go moim sąsiadom z dzieciństwa, Józefie i Ignacemu Kostkom za uratowanie obywateli polskich narodowości żydowskiej. Czyli po prostu za uratowanie ludzi, których inni ludzie, tym razem narodowości niemieckiej, obrabowali, a potem chcieli zabić. Fot. MN |
Lewa wersja Lwa Syjonu na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej. Trochę dłuższy, szczuplejszy i o surowszym wyrazie mordki. Też piękny. Fot. MN |
Wnętrze synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej. Tu modlili się Żydzi z naszego powiatu. Fot. MN |
Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej przy ulicy Berka Joselewicza. Widok od frontu Piękna, klasyczna architektura, na której się wychowałem. Jest największą zachowaną synagogą w województwie małopolskim. Mój ojciec widział wysadzanie w powietrze największej w naszym rejonie Starej Synagogi w Tarnowie. Widział też tam pierwszy, historyczny i założycielski dla tego obozu, transport Polaków do Oświecimia. Był wtedy uczniem Szkoły Zawodowej Handlowej w Tarnowie, bo Niemcy nie pozwolili mu skończyć gimnazjum. Zawodówka miała być "uniwersytetem dla Słowian". Zamiast studiować grekę, łacinę i historię Polski, uczył się niemieckich nazw części zabitych i przeznaczonych do sprzedaży świń. Czy my mamy za to wszystko jeszcze raz płacić? Fot. MN |
Bima, czyli centrum modłów Jedyna pozostałość po zburzonej przez Niemców synagodze w Tarnowie Fot. MN |
Piękny piętrowy babiniec nad wejściem do synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej Tam, w oddzieleniu od mężczyzn, modliły się baby, czyli panie Fot. MN |
Tablice z góry Synaj na synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej Fot. MN |
To nie nasza wina, że przez te pięknie odnowione przez nas drzwi do synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej nie przechodzą już rzesze wiernych, tylko turyści. Staraliśmy się pomóc, ale kto inny rozdawał karty. Fot. MN |