Słowianie i ukryta historia Polski

   wersja do druku 
Powrót na stronę główną » Ekonomia polska, słowiańska i światowa » Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski 
Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o Słowianach i ukrytej historii Polski, podaj swój email:

M E N U:
☼ Zapraszam też na Youtube: Słowianie i ukryta historia Polski - Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski youtube.png oraz na Facebook: Słowianie i ukryta historia Polski - Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski facebook.png Google+ Słowianie i ukryta historia Polski - Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski google+.png
☼ Bardzo proszę o  wsparcie tego projektu… kliknij tutaj
☼ Krótki adres tego portalu, to: slowianie24.pl ☼

Klasyczny europejski ekonomiczny paradoks polsko-niemiecko-żydowski

Ten tekst dotyczy mojego postu na Facebooku z  29 stycznia 2015 roku, po ujawnieniu tajnej notatki ambasadora USA w   Polsce. Nie tak dawno temu i  ciągle aktualne. Piszę o  rzekomej finansowej odpowiedzialności Polaków za niemiecką grabież na Żydach polskich. Również o  "odpowiedzialności" współczesnych Żydów, obywateli III RP, za grabież popełnioną na ich własnych przodkach. Czyli: "witamy w  świecie w  którym ofiara musi zapłacić katowi". Podaję wiele przykładów bohaterskich i  pozytywnych zachowań Polaków w  czasie II Wojny Światowej. Piszę głównie o  ludziach, których znałem. A  na końcu o  tym, komu może najbardziej zależeć na nieporozumieniach i  wojnach między narodami.

Lew na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej. Sympatyczny, trochę jak kot. Na własny użytek nazywam go Prawym Lwem Syjonu. Ma też bliźniaka odwróconego w drugą stronę, który w mojej nomenklaturze jest Lewym Lwem Syjonu. Znam obydwa te lwy od dziecka, bo w latach 60-tych, po drodze do szkoły, zaglądałem do zamkniętej i niszczejącej wówczas synagogi. Brakowało mi tam mężczyzn w chałatach i kobiet w babińcu. Wyobrażałem sobie, co oni czuli i jak mogli wyglądać? Wtedy nie wiedziałem jeszcze dokładnie, jak losy mojej rodziny i sąsiadów były z nimi związane. Fot. MN
Lew na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej.
Sympatyczny, trochę jak kot.
Na własny użytek nazywam go Prawym Lwem Syjonu.
Ma też bliźniaka odwróconego w drugą stronę, który w mojej nomenklaturze jest Lewym Lwem Syjonu.
Znam obydwa te lwy od dziecka, bo w latach 60-tych, po drodze do szkoły, zaglądałem do zamkniętej i niszczejącej wówczas synagogi.
Brakowało mi tam mężczyzn w chałatach i kobiet w babińcu.
Wyobrażałem sobie, co oni czuli i jak mogli wyglądać?
Wtedy nie wiedziałem jeszcze dokładnie, jak losy mojej rodziny i sąsiadów były z nimi związane. Fot. MN

Artykuł jest bardzo osobisty, bo nasze losy i  losy naszych bliskich są dla nas czymś bardzo osobistym.

A przede wszystkim wydaje mi się, że jedyną prawidłową, z  prawnego i  ludzkiego punktu widzenia, formą odszkodowań byłoby wypłacenie przez Niemców w  końcu odszkodowań Polakom i  innym obywatelom RP.

Również Żydom i  Niemcom zamieszkałym u  nas, za całokształt krzywd i  zniszczeń, jakich Niemcy dopuścili się w  czasie II Wojny Światowej na Narodach Rzeczypospolitej i  Naszym Państwie.

Europa jest tyglem ludów i  narodów.

Pewnych sytuacji nawet my sami, Europejczycy nie bardzo możemy zrozumieć.

Mój post na Facebooku zaczynał się tak:

"No to dali popalić: zdrajcy Komorowski i  Tusk postanowili sprzedać nasze lasy, żeby spłacić pewnym organizacjom żydowskim straty, które ponieśli obywatele polscy żydowskiego pochodzenia w  wyniku rabunku przeprowadzonego przez Niemców…"

Bo próba nieuprawnionego, nielegalnego przekazania naszego majątku narodowego jest chyba zdradą, a  może nie nadążam i  mylę się?

A może zdrada występuje tylko w  sferze wojskowej, a  w ekonomii i  w propagandzie, to już nie?

Spłacenie tych odszkodowań byłoby przecież zdradą, również na poziomie propagandowym, zwykłym przyznaniem się do winy, której nie było.

Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej. Pięknie odrestaurowana przez miejscowe społeczeństwo i UE Czyli też przez nas, bo pamiętamy, że "pomoc UE", to po prostu kredyt, lichwa i to nie zawsze korzystna dla Polski Fot. MN
Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej.
Pięknie odrestaurowana przez miejscowe społeczeństwo i UE
Czyli też przez nas, bo pamiętamy, że "pomoc UE", to po prostu kredyt, lichwa i to nie zawsze korzystna dla Polski
Fot. MN

Polacy pomagali zagrożonym Żydom.

Znam te sytuacje z  opowiadań wielu osób, ale szczególnie z  relacji sąsiadki, pani Marii Bąby, z  domu Kostka, żony mojego ojca chrzestnego Zygmunta Bąby oraz z  relacji moich rodziców.

Trzyosobowa wówczas rodzina Kostków, mieszkająca w  naszej wsi, o  pięknej nazwie Morzychna, uratowała osiem osób (!!!) narodowości żydowskiej!

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

Było to pod koniec wojny i  ci Żydzi nie mieli już żadnych pieniędzy, aby składać się na jedzenie.

Mieszkali w  schowku, w  stodole, ale czasami wychodzili z  niej, aby załatwić jakieś sprawy.

Bawiłem się koło tej stodoły w  dzieciństwie.

Potem pokazano mi też miejsce, w  którym państwo Kostkowie, w  południowo-wschodnim rogu stodoły, wybudowali schowek dla przechowywania Żydów.

Tych uratowanych było więcej, bo państwo Kostkowie pomagali Żydom przez cały okres wojny.

Ja wspomniałem o  ośmiu osobach, bo była to chyba największa grupa przechowywanych Żydów, o  której słyszałem od pani Marii Bąby.

Poza tym jedna rodzina nie była w  stanie sama przechowywać Żydów przez całą wojnę.

Istniała szeroka współpraca między znajomymi.

Na przykład jedna z  grup ukrywających się u  państwa Kostków przeniosła się do nich od pana Franciszka Borsy z  Dąbrowy Tarnowskiej.

"…On także pomagał Żydom. Kiedy dowiedział się o  możliwej rewizji w  swoim domu, przysłał do Kostków kilku ukrywanych, by schronili się na kilka dni…", tak napisano na stronie sprawiedliwi.org.pl [1].

Łatwo napisać: "przysłał do Kostków", ale przecież takie "przysłanie" było wtedy prawie wyrokiem śmierci, a  ci wszyscy ludzie byli nieprawdopodobnymi bohaterami.

Na szczęście Kostkowie przeżyli i  potem miałem przyjemność ich poznać.

Zostałem ich sąsiadem w  1958 roku, czyli 13 lat po zakończeniu wojny.

I mogę zaświadczyć, że poznanie takich normalnych, dobrych ludzi, rodziny Kostków-Bąbów, to była wielka przyjemność i  nauka na całe życie.

A ten ubogi, przywieziony "z gór" i złożony od nowa, w latach 50-tych domek, to była wiejska Szkoła Podstawowa w Morzychnie. Mieszkałem tu przez pierwszych 16 lat życia, bo moja mama była tam nauczycielką i dyrektorem. Stodoła, w której państwo Kostkowie ukrywali Żydów była 30 metrów na prawo od budynku szkoły. W tej chwili tej stodoły już nie ma, bo została rozebrana i nie mam żadnych jej zdjęć. A powinno tu być Muzeum Bohaterstwa Narodu Polskiego !!! Nikt o to niestety nie zadbał. I ku zmartwieniu róznych żądnych kasy kłamczuszków: Grossów i Bikontów oraz Tokarczuków i Michników muszę dodać, że nikt, oprócz Niemców, u nas Żydów w stodołach nie palił. Fot. MN
A ten ubogi, przywieziony "z gór" i złożony od nowa, w latach 50-tych domek, to była wiejska Szkoła Podstawowa w Morzychnie.
Mieszkałem tu przez pierwszych 16 lat życia, bo moja mama była tam nauczycielką i dyrektorem.
Stodoła, w której państwo Kostkowie ukrywali Żydów była 30 metrów na prawo od budynku szkoły.
W tej chwili tej stodoły już nie ma, bo została rozebrana i nie mam żadnych jej zdjęć.
A powinno tu być Muzeum Bohaterstwa Narodu Polskiego !!!
Nikt o to niestety nie zadbał.
I ku zmartwieniu róznych żądnych kasy kłamczuszków: Grossów i Bikontów oraz Tokarczuków i Michników muszę dodać, że nikt, oprócz Niemców, u nas Żydów w stodołach nie palił.
Fot. MN

Sąsiedzi wiedzieli o  całej sprawie , ale NIKT do Niemców nie doniósł.

Groziło to oczywiście wybiciem przez Niemców mieszkańców całej wsi Morzychna, w  której potem spędziłem dzieciństwo i  młodość.

W dzisiejszej propagandzie przedstawia się wszystkich Polaków, a  szczególnie tych przedwojennych, biednych, niewykształconych i  ze wsi, jako prymitywów.

W antypolskich kręgach oskarża się ich nawet kłamliwie o  agresywność wobec Żydów.

To ja bym życzył tym autorom antypolskiej propagandy takiej kultury życia i  moralności, jaką mieli ci ludzie.

Może i  byli niewykształceni, ale nie pozbawiono ich słowiańskiej dobroci serca, która nie pozwala przejść obojętnie obok potrzebującego.

Jak przeliczyć na pieniądze bohaterstwo tych ludzi, Józefy i  Ignacego Kostków, którzy w  zamian otrzymali tylko dyplom Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i  to dopiero w  1995 roku.

Jakieś 30 lat po swojej śmierci.

I to tylko za uratowanie jednej dziewczyny, Miriam Pikholc, na początku wojny, a  nie tych kilku osób później.

Żeby dostać dyplom Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, należy najpierw być zgłoszonym przez tych uratowanych.

Jeżeli uratowani nie zgłosili, to nikt się o  tym nie dowie.

A teraz w  majestacie "prawa", każą ci płacić odszkodowania za tę niemiecką grabież na naszym kraju !!!

A ponieważ artykuł ten publikuję na stronie historycznej, to muszę wspomnieć, że nazwa naszej wsi: Morzychna pochodzi od umorzenia, czyli wygłodzenia w  niej oblężonych Szwedów, naszych okupantów z  czasów Potopu.

Na zasadzie przeciwieństwa można powiedzieć, że mieszkańcy naszej wsi nie dopuścili do umorzenia Żydów przez Niemców w  czasie II Wojny Światowej.

Żywili ich i  dali schronienie.

Gdyby byli ludźmi próżnymi, to pewnie zmieniliby nazwę wsi z  Morzychny na Niemorzychnę, żeby upamiętnić swoje bohaterstwo :-)

Dyplom instytutu Jad Waszem ( יד ושם). Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu przyznał go moim sąsiadom z dzieciństwa, Józefie i Ignacemu Kostkom za uratowanie obywateli polskich narodowości żydowskiej. Czyli po prostu za uratowanie ludzi, których inni ludzie, tym razem narodowości niemieckiej, obrabowali, a potem chcieli zabić. Fot. MN
Dyplom instytutu Jad Waszem ( יד ושם).
Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu przyznał go moim sąsiadom z dzieciństwa, Józefie i Ignacemu Kostkom za uratowanie obywateli polskich narodowości żydowskiej.
Czyli po prostu za uratowanie ludzi, których inni ludzie, tym razem narodowości niemieckiej, obrabowali, a potem chcieli zabić. Fot. MN

Moja rodzina z  obydwu stron, wszyscy dziadkowie, ciotki, wujkowie i  moi rodzice, w  sumie około 20 osób, mieszkający we wsiach Luszowice i  Smyków oraz wszyscy sąsiedzi, bo bez nich by się nie udało, ryzykowali życie ratując Żydów zagrożonych Zagładą.

Ukrywali ich, dawali im ostatnie jedzenie, a  jak mówili rodzice w  domu nie przelewało się i  żyli na granicy głodu.

Moi dziadkowie ze strony taty ukrywali Żydów przy pomocy dalekiej rodziny ze wsi Pniaki, która teraz administracyjnie jest przysiółkiem wsi Janowiec w  sąsiednim województwie Podkarpackim.

Zaś babcia ze strony mamy, zamieszkała we wsi Smyków żywiła Żydów, którzy mieszkali w  ziemiankach w  sąsiednim lesie.

U nich w  domu nikt ukrywać się nie mógł, bo przez całą wojnę Niemcy ścigali moją mamę i  jej siostrę, aby którąś z  nich wywieźć do Niemiec na tak zwane roboty przymusowe.

Nawet one, jako Polki, ciągle musiały uciekać i  ukrywać się gdzieś koło domu lub w  lesie.

Proszę nie myśleć, że zmuszanie młodocianych Polaków do wyjazdu na roboty przymusowe do Niemiec było rzadkością.

W rodzinie mojego taty, na pięciu braci, aż dwóch było na takich pracach w  III Reichu.

Trzej najmłodsi byli po prostu jeszcze zbyt młodzi, na taką niewolniczą pracę.

Ale mój tata, jeden z  tych trzech młodszych, opowiadał mi, że jako uczeń niemieckiej zawodówki był zmuszany do ciężkich prac, łącznie z  noszeniem szyn kolejowych.

Więc też był niewolnikien, tylko w  swoim kraju, bez wywożenia do Reichu.

Oczywiście oni wszyscy nic za tę pomoc dla Żydów nie dostali, oprócz wielkiej wdzięczności jednej z  ocalonych, uratowanych przez rodzinę taty, która po wojnie została w  Polsce i  była nadal prawie członkiem rodziny.

O przepraszam, dostali jeszcze "wdzięczność" w  postaci książki Jana Grabowskiego pod tytułem "JUDENJAGD. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu".

W książce tej Grabowski (a w  zasadzie Grabowski vel Abrahamer, jak napisał mi znany historyk Leszek Żebrowski) szkaluje ludność powiatu Dąbrowsko-Tarnowskiego.

Tak się składa, że chodzi tutaj o  powiat w  którym się wychowałem i  dobrze wiem, co się tam działo.

Autor twierdzi, że Polacy "polowali na Żydów", nawet bez niemieckiej inspiracji.

A na jego niezwykle krótkiej liście pomagających Polaków i  ocalonych Żydów oczywiście brak nazwisk państwa Kostków, ich córki Marii Bąba i  mojej rodziny.

A przecież obowiązkiem Grabowskiego, jako historyka, było odnalezienie tych danych w  instytucie Jad Waszem, w  Izraelu oraz przeprowadzenie badań na miejscu.

Jan Grabowski vel Abrahamer twierdzi, że robił jakiś wywiad na miejscu, ale jakoś "pechowo" trafiał głównie na antysemitów.

Tak się miło składa, że z  synami jedynej chyba rodziny polskiej, którą Grabowski mocno chwali, za pomoc Żydom, siedziałem w  jednej ławce w  szkole podstawowej.

To znaczy z  jednym z  nich, ale trzy lata byłem z  obydwoma w  jednej klasie.

Wtedy nic nie wiedziałem o  tym, że z  tak wspaniałej rodziny pochodzą.

Ale kolegowałem się z  nimi i  czułem tę dobroć od nich płynącą.

A jeden z  głównych adwersarzy Grabowskiego, chyba nawet najważniejszy jego adwersarz, znany historyk polsko-niemiecki, profesor Bogdan Musiał, urodził się w  mojej wiosce dwa lata po moim urodzeniu.

Tak to bywa…, świat jest mały.

Profesora Bogdana Musiała, na dodatek, poznałem dzięki Leszkowi Żebrowskiemu.

Dopiero potem wyjaśniło się, że profesor Bogdan Musiał pierwsze pięć lat życia przeżył w  naszej malutkiej wsi i  dopiero potem wyprowadził się do sąsiedniej wsi Wielopole.

I dlatego nie pamiętam go z  dzieciństwa.

Z powodu tych licznych związków rodzinnych i  sąsiedzkich sprawę oskażania Polaków i  żądania spłat od Polski traktuję bardzo osobiście.

Lewa wersja Lwa Syjonu na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej. Trochę dłuższy, szczuplejszy i o surowszym wyrazie mordki. Też piękny. Fot. MN
Lewa wersja Lwa Syjonu na ścianie frontowej synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej.
Trochę dłuższy, szczuplejszy i o surowszym wyrazie mordki.
Też piękny.
Fot. MN

I teraz ja, potomek moich bohaterskich dziadków, oraz w  sumie już chyba 50-osobowa moja szeroka rodzina, plus rodziny sąsiadów, mamy płacić, jako obywatele RP, jakimś podejrzanym organizacjom, które nic z  tym w  czasie wojny nie miały wspólnego?

Czy te organizacje żydowskie pokazały jakieś dokumenty mówiące, ile ze swojego bogactwa przeznaczały na pomoc w  czasie wojny?

Czy ich przywódcy głodowali, żeby wspomóc swoich braci w  nieszczęsciu, czy też bawili się w  Ameryce, jak to opisuje Mary Berg w  swoim pamiętniku?

Zachód nie chciał pomóc w  ratowaniu polskich Żydów.

Prawdopodobnie dlatego, że polscy Żydzi byli biedni, pobożni, w  80 % nie mówili po polsku, ani innymi europejskimi językami, tylko swoim "dziwacznym" jidysz, a  przede wszystkim dlatego, że byli z  Polski.

Bo co takiego bogatego bankiera z  Zachodu może obchodzić ubogi, a  nie daj Boże ortodoksyjny lub pobożny Mosiek, czy Icek z  Polski?

Mogli uratować się tylko ci z  nich, którzy mówili po polsku i  chcieli kontaktować się z  polskimi sąsiadami.

Tylko wtopienie się w  polskie społeczeństwo dawało tę szansę.

Takie reguły "gry" ustalili Teutonowie.

Polscy Żydzi niestety kontaktów z  Polakami nie utrzymywali, bo na poczatku wojny sądzili, że współpraca z  mocniejszymi Niemcami będzie bezpieczniejsza.

Potem okazało się, że Niemcy nie dotrzymali słowa i  nie pozwolili Żydom żyć i  przeżyć w  ich Autonomiach, nazywanych teraz mylnie gettami.

Czy ktoś Wam mówił, że w  Autonomii Warszawskiej, nazywanej teraz dla niepoznaki gettem, Niemcy mieli nawet swoją ambasadę?

A w  getcie łódzkim były ambasady-przedstawicielstwa różnych państw trzecich?

Znane nam relacje terroru niemieckiego w  autonomiach pochodzą dopiero z  okresu późniejszego, kiedy nastąpiła prawie całkowita zagłada naszych Braci Żydów Polskich.

Oczywiście Żydzi mieli prawo do takiego wyboru, bo taka była ich kultura, ale skutków nie można zrzucać na nas.

W tej trudnej sytuacji, kiedy nasi od wielu wieków miło widziani goście, bardziej współpracowali z  Niemcami, niż z  II RP, my mieliśmy kłopot z  pomaganiem im.

Bo żeby kogoś ratować, to trzeba mieć z  nim kontakt.

Dobra wola musi być z  obydwu stron.

A jeżeli chodzi o  Zachód, to prezydent USA, niejaki Roosevelt w  rozmowie z  polskim emisariuszem Karskim w  ogóle nie był zainteresowany losem ofiar obozów koncentracyjnych.

Alianci odmówili nawet zbombardowania ramp w  Oświęcimiu, na których wyładowywano ofiary, aby zatrzymać lub zwolnić proces Zagłady.

A jeżeli jacyś Polacy pomagali za nich, to dlaczego mają teraz za to płacić w  formie odszkodowań?

Czy jacyś zachodni lub żydowscy komandosi lądowali w  Polsce, aby brawurowym wejściem dostać się do Auschwitz i  w ten sposób spróbować pomóc ratować ofiary?

Tak zrobił rotmistrz Pilecki i  jego rodzina już za to zapłaciła utratą ojca rodziny i  strachem, a  nasi politycy chcą, żeby jeszcze raz zapłaciła, tym razem pieniędzmi.

Czy wiecie o  tym, że pomoc Podziemnego Państwa Polskiego dla Żydów pochodziła głównie z  kredytów bankowych, które po wojnie wyniszczona przez wojnę Polska grzecznie spłaciła?

A do kogo należały te banki, które w  sumie na Holokauście Żydów i  naszej im pomocy dobrze zarobiły?

Kto na tej transakcji i  dobrym sercu Polaków zarobił?

Wnętrze synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej. Tu modlili się Żydzi z naszego powiatu. Fot. MN
Wnętrze synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej.
Tu modlili się Żydzi z naszego powiatu.
Fot. MN

A co z  Żydami, obywatelami III RP?

Chyba połowa moich bliższych znajomych ma jakieś korzenie żydowskie.

I co z  nimi?

Czy też powinni zapłacić, w  ramach odszkodowań, za to, że zostali w  Polsce, a  nie wybrali "wyższej" kultury Zachodu, albo Izraela jako miejsca zamieszkania?

Czy ta Żydówka, Hanna Sztyglic i  jej brat, uratowani przez moją rodzinę też mają płacić odszkodowania, dlaczego???

Czy oni coś ukradli?

Wydaje mi się, że to oni zostali obrabowani przez Niemców i  Austriaków, a  ich rodziny zamordowane.

Oprócz tego stracili całą młodość, bo musieli żyć w  ukryciu i  w potwornym stresie.

Dlaczego obrabowani polscy Żydzi i  ich potomkowie mają płacić odszkodowania, jako obywatele III RP?

Jak widać żądania odszkodowań od Polski poparte również przez Izbę Lordów i  senat USA, są pomysłem typowo antypolskim.

A konkretnie skierowanym przeciwko Państwu Polskiemu i  jego polskim oraz żydowskim obywatelom.

Czy dlatego, że było to jedyne państwo, które nie chciało współpracować z  Niemcami, a  swoich żydowskich obywateli chroniło najlepiej w  Europie?

Czy ma to być kara za wzorową postawę moralną?

Może Rząd Światowy nie lubi moralnych Polaków, tak jak nie lubił biednych i  pobożnych Żydów Polskich i  dlatego pozwolił ich wybić?

Spłata "odszkodowań" byłaby po pierwsze nielegalna, bo ani spłacajacy, ani spłatobiorca nie są właściwi.

Po drugie spłata ta byłaby rodzajem wspierania winnych tej zbrodni Niemców i  Austriaków.

A to przecież Niemcy użyli zrabowane zasoby do prowadzenia wojny, zwalczania polskiej partyzantki AK, wyłapywania pozostałych Żydów i  dalszego ich rabunku, a  przede wszystkim do wzmocnienia gospodarki Niemiec do wojny z  Aliantami!!!

Po wojnie żyli sobie z  nich w  Argentynie i  w innych państwach Ameryki Południowej tacy zbrodniarze niemieccy, jak dr  Mengele, Eichmann, a  mówi się, że Hitler i  inni także.

Reszta naszego polskiego i  polsko-żydowskiego złota leży sobie jeszcze gdzieś schowana przez Niemców pod koniec wojny w  podziemnych skarbcach, albo w  bankach szwajcarskich.

Podobno zamożność dużej części społeczeństwa austriackiego pochodzi właśnie z  tych zrabowanych nielegalnie zasobów naszych i  żydowskich.

Jakie odszkodowania zapłaciła superfaszystowska Austria, z  której pochodzili wodzowie III Rzeszy i  dowódcy wielu obozów koncentracyjnych?

Chyba żadnych.

Zresztą podział na obywateli "naszych i  żydowskich" jest z  prawnego punktu widzenia nielegalny.

Było to jedno społeczenstwo, obywatele RP.

Dlaczego mamy płacić, to przecież nasze Państwo Niemcy napadli i  ograbili.

Naszych obywateli, również żydowskiego pochodzenia, którzy ten majątek zdobyli w  tym kraju.

Jak w  kabarecie, Niemcy, rabusie prosperują, tylko naszych lasów nie będzie, bo pójdą na oszukańcze odzkodowania.

A lasy to nasz EKO system.

Wydaje mi się, że jedyną prawidłową, z  prawnego punktu widzenia, formą odszkodowań byłoby wypłacenie przez Niemców w  końcu odszkodowań Polakom za całokształt krzywd i  zniszczeń, jakich ci pierwsi dopuścili się w  czasie II Wojny Światowej na Naszym Narodzie.

Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej przy ulicy Berka Joselewicza. Widok od frontu Piękna, klasyczna architektura, na której się wychowałem. Jest największą zachowaną synagogą w województwie małopolskim. Mój ojciec widział wysadzanie w powietrze największej w naszym rejonie Starej Synagogi w Tarnowie. Widział też tam pierwszy, historyczny i założycielski dla tego obozu, transport Polaków do Oświecimia. Był wtedy uczniem Szkoły Zawodowej Handlowej w Tarnowie, bo Niemcy nie pozwolili mu skończyć gimnazjum. Zawodówka miała być "uniwersytetem dla Słowian". Zamiast studiować grekę, łacinę i historię Polski, uczył się niemieckich nazw części zabitych i przeznaczonych do sprzedaży świń. Czy my mamy za to wszystko jeszcze raz płacić?  Fot. MN
Synagoga w Dąbrowie Tarnowskiej przy ulicy Berka Joselewicza.
Widok od frontu
Piękna, klasyczna architektura, na której się wychowałem.
Jest największą zachowaną synagogą w województwie małopolskim.
Mój ojciec widział wysadzanie w powietrze największej w naszym rejonie Starej Synagogi w Tarnowie.
Widział też tam pierwszy, historyczny i założycielski dla tego obozu, transport Polaków do Oświecimia.
Był wtedy uczniem Szkoły Zawodowej Handlowej w Tarnowie, bo Niemcy nie pozwolili mu skończyć gimnazjum.
Zawodówka miała być "uniwersytetem dla Słowian".
Zamiast studiować grekę, łacinę i historię Polski, uczył się niemieckich nazw części zabitych i przeznaczonych do sprzedaży świń.
Czy my mamy za to wszystko jeszcze raz płacić?
Fot. MN

A w  ogóle, czy te żądania spłat nie są przypadkiem też po to, aby skłócić ze sobą "zbyt spokojne" ostatnio narody europejskie?

Może bankierom potrzebna jest następna wojenna, czy zimnowojenna zwierucha?

Może tarcia na linii Polacy-Niemcy-Żydzi i  jeszcze inne narody są dla kogoś opłacalne finansowo?

Bo na wojnie więcej można zarobić, niż na zatrutej żywności i  szkodliwych lekach.

Co o  tym sądzicie?

Bima, czyli centrum modłów Jedyna pozostałość po zburzonej przez Niemców synagodze w Tarnowie  Fot. MN
Bima, czyli centrum modłów
Jedyna pozostałość po zburzonej przez Niemców synagodze w Tarnowie
Fot. MN

Na koniec, jako uczciwy badacz historii muszę zadać kilka pytań:

1) czy losy mojej rodziny i  sąsiadów, jako wyrywkowe, mogą służyc do obiektywnej oceny postawy całego społeczeństwa powiatu Dąbrowsko-Tarnowskiego?

2) czy ocena postępowania tego społeczeństwa przenosi się na cały Naród Polski?

3) czy to, że dane te mam od bliskich mi osób nie wpływa na moją ocenę?

Na pierwsze pytanie odpowiem tak: osoby opisane w  tym artykule mieszkały w  kilku różnych wioskach rozrzuconych wokół Dąbrowy Tarnowskiej.

Były to małopolskie wsie: Morzychna, Gruszów, Luszowice, Smyków, Szarwark oraz Pniaki, będące przysiółkiem podkarpackiego Janowca.

A wspomniany pan Franciszek Borsa ukrywał "swoich" Żydów nawet na przedmieściach Dąbrowy Tarnowskiej.

Wiem, że podobne pozytywne zachowania Polaków zdarzały się także w  innych wioskach naszego powiatu.

I należy przede wszystkim zrozumieć, że pomoc dla Żydów bez czynnej, czy biernej pomocy sąsiadów była absolutnie niemożliwa!

Polacy w  swojej masie nie byli szmalcownikami.

O ile donoszenie na Polaków i   Żydów oraz współpraca z  Gestapo wśród Żydów były powszechne, o  tyle wśród Polaków zdarzały się stosunkowo rzadko.

Dlatego śmiało mogę zaryzykować tezę, że ludność naszego powiatu w  miarę swoich możliwości, a  nawet ponad tę miarę, bohatersko pomagała Żydom.

Sam Grabowski też podaje inne pozytywne przykłady.

Pisze na przykład o  mieszkańcach Szarwarku, całej rodzinie Mendalów, bestialsko zabitych przez Niemców za przechowywanie Żydów.

Ich sąsiad, Władysław Starzec został nawet żywcem spalony za niedoniesienie o  tym Niemcom.

Na drugie pytanie odpowiedział już sam Grabowski, twierdząc, że negatywne postawy mieszkańców jednego powiatu można przenieść na cały naród.

W dużym stopniu zgadzam się z  nim, ale dotyczy to też postaw pozytywnych.

Trzecie pytanie "czy to, że dane te mam od bliskich mi osób nie wpływa na moją ocenę?" jest bardzo ciekawe, ponieważ pięknie ilustruje pewną cechę Polaków.

Otóż ci bohaterscy ratownicy sąsiadów-Żydów bardzo rzadko się tym chwalili.

O tym, że moi dziadkowie ze strony ojca przechowywali Żydówkę i  okresowo także jej brata, dowiedziałem się przypadkowo, od mojego ojca, dopiero na kilka miesięcy przed jego śmiercią.

Miał wtedy 89 lat i  w ogóle w  powodu strasznych przeżyć wojennych nie lubił mówić o  tych czasach.

Do końca życia nosił w  ciele odłamki po niemieckiej minie, która rozszarpała na kawałki jego ulubionego, o  rok starszego brata Jana, a  mojego wujka, którego nie dane mi było poznać.

Na starych zdjęciach, które skanowałem i  powiększałem, tata usiłował rozpoznać jego twarz, ale rysy były zamazane, zresztą po 70 latach już się nie pamięta…

Wiedziałem wcześniej od rodziny, że była taka Hanka Sztyglic, zaprzyjaźniona dziewczyna, a  potem pani o  żydowskim nazwisku.

Wujowie i  ciotki mówili o  niej z  sympatią, jak o  bliskiej osobie, ale to, że oni całą rodziną ryzykowali życiem, aby ją uratować nie było jakoś usilnie podnoszone.

Może dlatego, że również z  powodu przechowywania partyzantów, ryzykowali bez przerwy.

Mój ojciec i  wszyscy trzej jego bracia po wojnie przenieśli się na Śląsk, bo bali się represji z  powodu działalności w  AK.

Mógłbym opowiedzieć jeszcze kilka historii o  tym, jak tylko zimna krew dziadka, czy mojego taty zapobiegła panice wśród rodziny oraz ukrywających się młodych partyzantów oraz Żydów i  uratowała im życie.

Ale nie jest to główny temat tego artykułu.

Piszę o  przeżyciach wojennych przodków po to, żebysmy sobie uświadomili, że my, następne pokolenia, płacimy za niemiecko-sowiecką napaść na Polskę do dzisiaj.

Płacimy ekonomicznie, demograficznie, a  przede wszystkim psychicznie.

Stresy wojenne przechodzą z  pokolenia na pokolenie.

A tymczasem pieniędzy znowu chcą od Polski!!!

Państwo Bąbowie, najbliżsi moi sąsiedzi, też pokazali mi miejsce, gdzie ich rodzice przechowywali Żydów dopiero na moją prośbę, gdy już byłem dorosły.

I nie robili z  tego powodu do chwały ich rodu.

O tym, że mieszkańcy mojej wsi wiedzieli o  ukrywanych przez rodzinę Kostków Żydach dowiedziałem się przypadkowo.

A Grabowski vel Abrahamer podle twierdził, że na pewno by donieśli Niemcom, albo po prostu ich zabili…

Nasi Rodacy są po prostu ludźmi skromnymi i  normalnymi.

Bardziej cenią sobie normalne relacje, czyjąś przyjaźń, niż wychwalanie siebie.

I z  tego korzystają podli autorzy typu Tomasza Grossa lub Abrahamera, czyli Jana Grabowskiego.

Zresztą postawy antypolskie są w  tych rodzinach "historyków polskich" dziedziczone.

Ojciec "Jana Grabowskiego", o  ile pamiętam o  nazwisku Zbigniew Grabowski, profesor chemii na PW oskarżał Polaków, że w  czasie Powstania Warszawskiego mordowali Żydów.

Temat ten, dość popularny w  czasie komunizmu, jest teraz trochę tuszowany, dlatego że to "mordowanie Żydów", to była po prostu praca Kontrwywiadu AK i  egzekucje przeprowadzone na donosicielach Gestapo.

A że ci donosiciele byli przeważnie Żydami i  że stanowili śmiertelne niebezpieczeństwo dla Żydów i  Polaków, to o  tym się już nie wspomina.

Donosicielstwo w  getcie warszawskim było tak wielkie, że nawet potulni Żydzi nie wytrzymali i  tuż przed likwidacją Autonomii sami zaczęli wydawać na współpracowników Gestapo wyroki śmierci.

Z powodu tych wszystkich zakłamań, aby odkryć prawdziwą historię pomocy Żydom, często musimy badać ślady tej pomocy wśród swoich bliskich.

Zaraz po wojnie te fakty były powszechnie znane i  oczywiste, ale po kilkudziesięciu latach propaganda różnych pseudohistoryków, typu Gross, Grabowski, Michnik, Bikont, czy Tokarczuk spowodowała, że zupełnie niesłusznie zaczęliśmy o  naszych przodkach myśleć źle.

Wyobraźcie sobie, że ja po przeczytaniu książek Grossa i  Grabowskiego też miałem poczucie winy za moich rodaków.

Otrzeźwiło mnie dopiero porównanie FAKTÓW podanych w  książce Grabowskiego z  dobrze znaną mi rzeczywistością.

Zresztą, jak pisałem, ta rzeczywistość dopiero stopniowo otwierała się przede mną.

Czasami dzięki moim wysiłkom, ale częściej przypadkiem.

Po prostu wyczuliłem swoje ucho na przekazy rodzinne i  od przyjaciół z  terenu naszego powiatu, dotyczące stosunków polsko-niemiecko-żydowskich.

Gdyby nie szkalujące nas książki, nigdy bym tego nie zrobił.

I ta wiedza o  bohaterstwie Rodaków zaginęłaby w  mrokach historii.

Za komunizmu "polskie elity naukowe" były do Polaków nastawione bardzo źle.

Intensywnie realizowały zalecenie Stalina, aby to właśnie Polaków oskarżać o  antysemityzm.

Dlatego nasi historycy nie opisywali wszystkich przypadków pozytywnych postaw naszych rodaków.

Zresztą było ich tak wiele, że nie dało by się ich opisać.

Stąd mamy różne bzdurne historie Grossa o  "polskim mordzie w  Jedwabnem", czy "Jana Grabowskiego" o  "polowaniach" w  powiecie Dąbrowsko-Tarnowskim.

Dlatego sądzę, że nasze historie rodzinne z  czasów wojny są jak najbardziej uprawnionym źródłem historycznym.

I proszę Was, żebyście też takie sytuacje opisywali.

Każdy z  nas powinien być historykiem.

Nie jest to takie trudne i  nie wymaga wielkiego warsztatu, tylko uczciwości.

Zawodowi historycy zazwyczaj kłamią.

Nie wierzycie?

To porównajcie sobie podręczniki historii z  czasów przedzaborowych, zaborowych, za II RP, okupacyjne, za komunizmu i  współczesne.

Wtedy zauważycie, że historia, to dama sprzedajna.

I zawsze panująca władza twierdzi, że aktualna wiedza historyczna jest prawdziwa.

Przykład?

Proszę bardzo.

Przedchrześcijańska historia Polski jest od 200 lat, czyli od czasu zaborów, tematem tabu, a  dane historyczne i  archeologiczne są celowo zakłamywane.

Na szczęście ostatnio, nie tylko wśród tak zwanych "Turbo-Słowian", ale i  wśród historyków zawodowych prawda zaczyna wychodzić na wierzch.

Tylko my sami możemy odkryć i  poznać prawdę o  naszej historii.

Jako ciekawostkę z  warsztatu Jana Grabowskiego - "historyka polskiego" i  sprzedajnego podam fakt, że gwarowe wyrażenie "strzelać Żydów", obecne według niego w  naszej mowie uznaje on za dowód naszej, polskiej winy.

Twierdzi też, że odnosi się ono tylko do jego rodaków, zabijanych przez Polaków.

I ja naiwny w  to początkowo uwierzyłem.

Bo przecież to pan profesor, bardziej etnograf niż historyk, i  to z  dalekiej, wspaniałej Kanady itd…

Jakież było moje zdumienie i  radość, kiedy jakieś dwa lata temu zadzwoniłem do mojego wujka z  Bolesławca Śląskiego i  w jakimś kontekście usłyszałem zdanie: "… tam Niemcy strzelali Polaków…".

Jest to mój dowód na to, że Grabowski łże jak pies (bez obrazy psów, które bardzo lubię).

A przede wszystkim pan Grabowski (podobno profesor) nie ma żadnego warsztatu naukowego, tylko propagandowy.

Wujek, jako osoba, która opuściła okolice Dąbrowy Tarnowskiej zaraz po II Wojnie Światowej, zachował w  swoim języku tę skamielinę językową i  użył jej spontanicznie.

Moim zdaniem, a  sam tej gwary przez 20 lat używałem, wyrażenie "strzelać kogoś" było w  mowie mieszkańców Powiśla Dąbrowsko-Tarnowskiego stosowane w  czasie wojny w  kontekstach różnych ludzi i  narodów.

I nie jest dowodem "naszej winy".

Niemcy zachowywali się tam tak fatalnie, że "strzelanie kogoś" było na porządku dziennym i  dlatego ten zwrot tam powstał.


Piękny piętrowy babiniec nad wejściem do synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej Tam, w oddzieleniu od mężczyzn, modliły się baby, czyli panie  Fot. MN
Piękny piętrowy babiniec nad wejściem do synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej
Tam, w oddzieleniu od mężczyzn, modliły się baby, czyli panie
Fot. MN

Jako dowód podam fakt, że tak zwany "Gustek" (śląski Niemiec Engelbert Guzdek), Kat Powiśla, sam osobiście zabił ponad 1000 osób.

Ile ja się historii o  nim w  dzieciństwie nasłuchałem!

Prawdziwych historii, od ludzi, którzy tam byli.

Na przykład mój tata mówił, że szedł kiedyś ulicą w  Dąbrowie Tarnowskiej i  widział. jak "Gustek" w  biały dzień zastrzelił idącą po przeciwnej stronie skrzyżowania kobietę.

Być zastrzelonym w  biały dzień na ulicy nie było wtedy niczym szczególnym.

"Gustek" bezbłędnie, swoim morderczym instynktem rzeźnika, poznał że jest ona Żydówką.

Był synem rzeźnika i  od młodości lubił terroryzować innych i  pić krew zwierząt.

Do Cyganów i  Polaków też często strzelał.

Pierwszego człowieka zastrzelił jeszcze przed wojną.

Opisane zdarzenie miało miejsce na rogu dzisiejszych ulic Grunwaldzkiej i  Kościuszki.

Wtedy to pewnie było skrzyżowanie jakiejś Adolf Hitler Strasse z  na przykład III Reich Gasse.

"Gustek" zginął zabity przez polskie podziemie lub omyłkowo przez swoich kolegów.

Takich "fachowców" Niemcy zatrudniali w  swojej policji, a  Grabowskiemu, Grossowi, Tokarczuk i  innym "pomyliło się" to z  Polakami.

Tablice z góry Synaj na synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej  Fot. MN
Tablice z góry Synaj na synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej
Fot. MN

A dlaczego ten artykuł umieściłem na portalu www.SlowianieiUkrytaHistoriaPolski.pl akurat w  dziale Ekonomia?

To chyba oczywiste.

My Polacy życiu ludzkiemu nadajemy wyższą wartość, ale są narody, takie jak Niemcy, czy Żydzi, dla których jest to po prostu biznes.

Taki sposób myślenia pochodzi z  ich teutońskiej i  semickiej kultury i  historii.

Podobnie, jak nasz sposób myślenia pochodzi z  naszej Słowiańskiej Kultury i  Historii.

Jak wcześniej pisałem, z  dyplomem Sprawiedliwy Między Narodami jest tak, że jeżeli Uratowani Żydzi nie zgłosili Ratujących Polaków do Instytutu Jad Waszem, to nikt się o  bohaterstwie tych drugich nie dowie.

Czasami było jeszcze gorzej, bo niektórzy z  uratowanych, jak na przykład Kosiński, czy Geremek mieli nawet z  powodu uratowania przez Polaków kompleks niższości i  mścili się na swoich Wybawicielach.

Kosiński robił to, szkalując nas jako pisarz, a  Geremek niszcząc Polskę jako "polityk polski".

Każdy według swoich zdolności…

Żeby nie być gołosłownym, podam tu link, pod którym są filmy opisujące "wygaszanie" gospodarki polskiej przez "polityków polskich" Mazowieckiego, Geremka, Michnika, Kuronia, Balcerowicza i  innych po 89 roku.

Tak wyglada ich wdzięczność wobec narodu, który od średniowiecza ich przygarniał i  bronił, na przykład przed Niemcami, czy przed Kozakami Chmielnickiego.

Oto ten link:

slowianieiukrytahistoriapolski.pl/ludzie/witold_kiezun/index,pl.html

I w  ten "higieniczny" sposób, bez naszego udziału, pozbyliśmy się naszej gospodarki, a  szczególnie przemysłu i  istotnej części rolnictwa.

Staliśmy się znowu państwem niewolników bankowych.

Czy za to też mamy płacić?

Wśród moich przodków byli Żydzi, a  może nawet Niemcy (o tym nic nie wiem, ale kto wie?), lecz uczciwość nie pozwala mi na to, aby być obojętnym na ciągłe wykorzystywanie i  okradanie Narodu Polskiego.

Na ciągłe organizowanie przepływu gotówki, czyli owoców naszej pracy, z  Polski na Zachód.

Tak było za Mieszka I, w  czasie zaborów, w  czasie okupacji Niemieckiej, za komuny i  tak jest i  dzisiaj.

Czym te odszkodowania za majątek Żydów Polskich różnią się od innych form okradania Polski, takich jak świętopietrze i  dziesięcina w  średniowieczu, czy dzisiejszy haracz, który płacimy UE, Niemcom i  USA?

Czy zauważyliście, że kasa zawsze płynie na Zachód?

Czasami też na wschód, do Moskwy, "trzeciego Rzymu", ale rzadziej.

Najczęściej od Słowian ze Wschodu, na Zachód, do Franków i  Italów, którzy specjalizowali się w  handlu niewolnikami słowiańskimi, a  potem zaczęli nazywać się Niemcami, Włochami i  Francją, a  teraz, dla niepoznaki, nazywają się takimi literkami: EU, GB, USA.

A tak przy okazji: czy ktoś mówił Wam w  szkole, że Cesarz Franków, Karol "Wielki", morderca Słowian, i  nie przypadkiem patron UE, swoją potęgę zbudował NIE na bohaterstwie rycerzy frankońskich, jak podają podręczniki i  polskojęzyczna antypolska propaganda, ale na handlu niewolnikami słowiańskimi?

Podaję cytat z  pracy [2] będący podsumowaniem niewolniczej historii Europy średniowiecznej, bardzo podobnej do historii współczesnej niewolniczej UE:

"… Oczywiście, ze względu na zakaz chrześcijański w  zakresie handlu niewolnikami, w  ramach państwa Franków zajmowali się nim głównie Żydzi, aczkolwiek niewyłącznie. Handel ten koncentrował się wokół dróg rzecznych: Dunaju, Renu, Mozy, Saony i  Rodanu. W  ramach Imperium Franków wyłoniły się trzy szlaki handlu słowiańskimi niewolnikami (podaję za: Gene W. Heck, Charlemagne, Muhammad, and the Arab Roots of Capitalism):

1. niemiecki: głównym jego ośrodkiem była bawarska Ratyzbona leżąca nad Dunajem, głównym jego ośrodkiem kastracji niewolników była Praga, głównym źródłem niewolników była Ruś; to właśnie w  Ratyzbonie 13 stycznia 845 czternastu czeskich książąt przyjęło chrzest, innymi słowy: zawarli układ, który włączył ich do rozkwitającej sieci handlu niewolnikami słowiańskimi — i  tak rozpoczęła się chrystianizacja Czech;
2. francuski: głównym jego ośrodkiem była oksytańska Narbona, głównym ośrodkiem kastracji Verdun, głównym źródłem niewolników były ziemie między Łabą i  Odrą; niewolnicy byli stąd transportowani Łabą i  Soławą, następnie Saoną i  Rodanem do Lyonu, Arles i  Narbony, skąd płynęli dalej do Hiszpanii (czyli Al-Andaluz), Egiptu lub Syrii;
3. włoski: głównym jego ośrodkiem była Wenecja, głównym źródłem niewolników słowiańskich były Bałkany.

Z owych trzech konkurencyjnych szlakach handlu Słowianami tkwi wyjaśnienie, dlaczego Imperium Franków tak szybko rozpadło się na trzy krainy, które dały początek trzem dzisiejszym państwom: Niemcom, Francji oraz Włochom. Ich geneza tkwi w  konkurencji o  handel żywym towarem Słowiańszczyzny. Niemcy, Francja i  Włochy to trzy konkurencyjne szlaki handlu niewolnikami słowiańskimi. Charakterystyczne jest, że Traktat z  Verdun z  843, który stał się podłożem powstania Niemiec, Francji i  Włoch, zawarty został nie w  stolicy Franków, w  Akwizgranie, lecz w  Verdun, którego jedynym wyróżnikiem był wielki targ niewolników słowiańskich. …" [2]

Nie myślmy uczuciami, myślmy ekonomią, jak Żydzi, Frankowie i  Niemcy.

To, jaką religię kto wyznaje, dla finansistów nie jest ważne.

Liczy się tylko kasa.

Dlatego, kiedy Niemcy rabowali naszych Żydów i  nas, to wszyscy milczeli, a  teraz NAS pouczają, co mamy robić.

Gdyby te biedne przedwojenne Mośki i  Icki przeżyły, to też by ich pewnie pouczali.

I kazali płacić.

Zresztą wyżej już udowodniłem, że tak się dzieje, że potomkowie Polskich Żydów też zapłacą odszkodowanie za utracony majątek swoich przodków.

Tu chodzi o  zorganizowaną grabież naszego kraju !!!!

Dlatego jeżeli nie chcemy być znowu okradzeni, to musimy o  tym wszystkim głośno mówić.

To nie nasza wina, że przez te pięknie odnowione przez nas drzwi do synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej nie przechodzą już rzesze wiernych, tylko turyści. Staraliśmy się pomóc, ale kto inny rozdawał karty.  Fot. MN
To nie nasza wina, że przez te pięknie odnowione przez nas drzwi do synagogi w Dąbrowie Tarnowskiej nie przechodzą już rzesze wiernych, tylko turyści.
Staraliśmy się pomóc, ale kto inny rozdawał karty.
Fot. MN

Oto wyjściowy post i  link do niego:

"Opublikowana przez portal wPolityce.pl tajna notatka ambasadora USA w  Polsce ujawniona przez WIkiLeaks nie pozostawia złudzeń. Bronisław Komorowski i  Donald Tusk zamierzali sprzedać lasy i  nieruchomości należące do Skarbu Państwa, by zdobyć środki na wypłatę odszkodowań za mienie odebrane Żydom przez Niemców i  Sowietów" - pisze Marzena Nykiel w  artkule "Tajny plan sprzedaży lasów" opublikowanym w  najnowszym "wSieci". Zdaniem tygodnika, Komorowski w  styczniu 2009 roku miał złożyć obietnicę, po której ambasador Victor H. Ashe przesłał do departamentu stanu USA następująca notatkę "Komorowski stwierdził, iż premier Tusk zmusi niepokornych ministrów, (…) by dołożyli się do rekompensat, sprzedając państwowe lasy i  nieruchomości."

Marian Nosal
Warszawa 22 lutego-20 października 2017

P.S. z  17 listopada 2017
Już po napisaniu tego artykułu udało mi się w  Internecie odnaleźć artykuł polemiczny Bogdana Musiała z  Janem Grabowskim. [4]. Proszę się z  nim zapoznać. Potwierdza on tylko moje zdanie o  "naukowości" pracy i  podłości Grabowskiego jako człowieka. Moim zdaniem polemika nas, mieszkańców powiatu Dąbrowsko-Tarnowskiego, z  Janem Grabowskim jest po prostu obroną przed brutalną i  niczym nie usprawiedliwoną agresją propagandową, której tak zwany "Grabowski", a  tak naprawdę Abrahamer, w  sposób nieuprawniony, usiłuje nadać chrakter naukowy. Gdyby Polacy nie byli tak ogłupieni i  zastraszeni wrogą propagandą, to masowo daliby odpór takim pomówieniom.
Niestety lata okupacji niemieckiej i  sowieckiej oraz propaganda UE, USA i  innych tak zwanych Aliantów zrobiły swoje - sami już nie pamiętamy naszej historii najnowszej i  nie dbamy o  nią. Należy to zmienić. Dlatego jeszcze raz proszę Was o  dokumentowanie wszystkiego, co wiecie o  tych czasach. Ja, nie bedąc historykiem, bez funduszy i  bazując tylko na wyrywkowych kontaktach ze świadkami i  na nielicznych źródłach żydowskich (np. Jad Waszem, sprawiedliwi.org.pl) byłem w  stanie udowodnić, że jedna z  tub propagandy antypolskiej - "Jan Grabowski" świadomie kłamie. Razem osiągniemy więcej i  odrodzimy nasz kraj.
Nasza praca jest ważna, bo w  Internecie pokazały się już następne prace kłamliwych historyków żydowskich, na przykład Anny Bikont, która wypociny Jana Grabowskiego uznaje za prawdziwe. Jest to takie zagrożenie, jak z  książek Grossa, który najpierw był traktowany poważnie, ale kiedy zaplątał się w  swoich kłamstwach, publikowanych w  niemieckiej prasie, to nawet GW się go wyparła. A  pamiętajmy, że kłamstwa Grossa wsparli aktywnie tacy "politycy polscy", jak Kwaśniewski i  L. Kaczyński. Pierwszy, będąc Żydem i  synem UB-ka przepraszał Żydów i  świat cały za "zbrodnie" Polaków. Za swojego ojca jakoś Polaków nie przeprosił. Zaś śp. Kaczyński bezprawnie i  wbrew prawu nakazał wstrzymanie ekshumacji w  Jedwabnem, której wyniki mogły oczyścić miejscowych Polaków z  podejrzeń o  dokonanie tej zbrodni.

Literatura:
1) Notatka ambasadora Asha w  oryginale:
www.wikileaks.org/plusd/cables/09WARSAW78_a.html
(pkt. 6 PRIVATE PROPERTY RESTITUTION)"
2) POLIN, POLSCY SPRAWIEDLIWI, Martyna Grądzka-Rejak, wrzesień 2015
Rodzina Kostków
sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy-rodzina-kostkow
3) Mariusz Agnosiewicz
Slav czyli slave. O  tym jak najbardziej wolnościowy lud dał nazwę niewolnikom
www.racjonalista.pl/kk.php/s,10137
4) Bogdan Musiał / Dominika Matusiak
Niemcy sięgnęli po terror i  odpowiedzialność zbiorową, by wymusić udział Polaków w  polowaniu na Żydów
www.rp.pl/artykul/628806-Niemcy-zmuszali-Polakow-do-polowania-na-Zydow.html

P.S. z  29 marca 2017
A partia PIS po objęciu władzy z  kolei niszczy nasz drzewostan, widzicie związek?
Moim zdaniem PO dbało o  lasy dla obcych kupców, a  PIS już nie, bo to dla Polaków.
Obydwie te partie są w  oczywisty sposób antypolskie, a  konflikt między nimi pozorny.
W tym "konflikcie" chodzi o  to, żeby nikt inny nie doszedł do władzy
PO i  PIS to jedna antypolska szajka.
Inne partie też.
Wystarczy popatrzeć na efekty ich działań.


zobacz:


Zapraszam też na Youtube: Słowianie i ukryta historia Polski - Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski youtube.png oraz na Facebook: Słowianie i ukryta historia Polski - Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski facebook.png Google+ Słowianie i ukryta historia Polski - Klasyczny europejski paradoks polsko-niemiecko-żydowski google+.png Nowy portal Wolnych Słowian i   Wolnych Polaków "Słowianie i  ukryta historia Polski" jest w  ciągłej rozbudowie. Zapraszam do lektury, część artykułów jest w  trakcie realizacji. Zapraszam wszystkich Wolnych Ludzi do udziału w  tym projekcie. Piszcie, fotografujcie, kręćcie filmy - opublikuję Wasze Dzieła związane z  losami naszych przodków z  waszym podpisem. Autor strony: Marian Nosal